Krzysztof Liebchen, przewodnik miejski, pilot, miłośnik historii Warszawy
Właśnie skończyłem lekturę drugiej części "WARSZAWY Opowieści o gotyckim mieście" pt. "Fortyfikacje Starej Warszawy" (mam ogromną nadzieję na ciąg dalszy). Podzielę się opinią przewodnika z ćwierćwiecznym stażem (przy tym dobrego znajomego autora, ale też fanatyka książek, faceta trochę w poprzek konwenansów, warszawiaka z urodzenia, który od blisko czterdziestu lat mieszka na Podkarpaciu) i laika w kwestii średniowiecznej Warszawy. Konkretnie, bez owijania w bawełnę (do czego publicznie przyznał się hrabia Wojciech Dzieduszycki na jednym z balów w pałacu Bractwa Kurkowego we Lwowie).
Z pełnym szacunkiem chylę czoła przed autorem i pracą, którą włożył w swoje dzieło. Dowiedziałem się wielu rzeczy, o których nie miałem pojęcia. W drugim tomie dostrzegam też ogromny rozwój warsztatu literackiego- szacun! Czytałem jakbym jechał z górki. Kolejne zdania chłonąłem jak gąbka. Podziwiam ogrom pracy, zaangażowania, czasu, rozterek i emocji włożonych przez autora w weryfikację faktów, o których pisze. Szanuję odwagę wyrażania własnej opinii, ot choćby w sprawie wrocławskich cegieł. Książa Marcina Kudłacika jest pracą ambitną, pracą autora emocjonalnie i merytorycznie pochłoniętego tematem. To się czuje. Do tego jest pracą erudyty.
Tekst pisany jest raz językiem przewodnickim, innym razem zaś naukowo-historycznym. Czytając tę książkę miałem wrażenie, że autor do mnie mówi. Dokładnie tak samo, jak wtedy, kiedy przemawia na warszawskich placach i ulicach do swoich turystów. I tu mam nie lada rozterkę. Bo, nie jestem pewien, czy to, co autor pisze, jest skierowane do mnie jako przewodnika, który ma pogłębić swoją widzę, czy do mnie jako turysty na wycieczce, który na chwilę oderwał się od szarej codzienności, by przenieść się w przeszłość. Może to przekaz do nas obu? Być może taki właśnie był zamysł autora?
Bardzo podobają mi się wstawko-dygresje, np. o Zachwatowiczu, Walewskiej, historii Szwedów w Warszawie... Wzbogacają one tekst, mimo ewidentnej "niegotyckości". Mapy i plany dają obraz nietrwałej zamierzchłej rzeczywistości. Z niecierpliwością czekam na to, czym autor uraczy nas w przyszłości. Już teraz zapisuję się na społeczną listę oczekujących.
Dziękuję, że mogłem przenieść się do średniowiecza, do gwaru i zgiełku, poczuć klimat miasta i jego - nie zawsze fiołkowy - zapach, czy zważyć w dłoni cegłę palcówkę i porównać ją z cegłą saską.